"Justin"
Pierwsze co usłyszałem rano to dźwięk mojego budzika. Cholera. Nie chce mi się wstawać. Dzisiaj jest pierwszy dzień roku szkolnego. Nowe wyzwania, nowi nauczyciele, a przede wszystkim nowi ludzie. Tak. Dzisiaj idę do 3 klasy liceum, ale w innej szkole. Nie chcę tam iść. W szkole ogółem nigdy nie byłem lubiany. Wyzwiska, hejty, obelgi. Tego było dużo, dla mnie za dużo. Mam dość. Te wakacje spędziłem sam. Nie mam nikogo.Tylko dwóch kolegów, a raczej znajomych. Zrezygnowany i z myślą, że ten dzień nie będzie się w żaden sposób różnił od innych wstałem z łóżka. Założyłem to i bez śniadania wyszedłem z domu. Nie miałem ochoty na nic. Doszedłem po jakiś 10 minutach. Wszedłem do środka. Wszyscy już tam byli. Jak zwykle. Patrzą na mnie jak na dziwaka. Nie rozumiem. Czy to przez to, jak się ubrałem? Przecież wyglądam normalnie. Zawsze się tak ubieram. Poszedłem dalej, do mojej szafki. Chwilę potem zabrzmiał dzwonek na lekcje. Zostawiłem kurtkę i spojrzałem na plan. Fizyka w sali 210. To na górze. Lekcja organizacyjna. Jak ja tego nie cierpię. Nie mówi nic co mogłoby zainteresować jaką kolwiek liczbę słuchaczy. Minęło już kilka minut lekcji, gdy zabrzmiało pukanie do drzwi klasy. Nauczyciel powiedział "Proszę", a do klasy weszła nie wysoka dziewczyna o blond włosach.
-Przepraszam za spóźnienie - powiedziała cicho. Poszła do ławki na końcu klasy. Gdy przechodziła obok mojej zauważyłem coś co mnie jakby... przejęło? Blizny na jej rękach. Niektóre z nich wyglądały na świeże, inne na już trochę mające. Miała długie blond włosy i niebieskie oczy. Dopiero gdy spojrzała na tablice zobaczyłem jej twarz. Była piękna. Spośród reszty dziewczyn czymś się wyróżniała. Była tajemnicza. Jeszcze raz spojrzałem na jej rękę. Były bardziej widoczne. Odwróciłem natychmiastowo głowę. Nie...
Nie...
Nie mogę się teraz złamać...
Za długo walczę, by teraz się poddać...
Jestem silny...
Ta, wmawiaj sobie
Cicho, sumienie. Nie uda ci się...
Jesteś tego pewny? Oboje wiemy, że tego chcesz. Zaraz kończy się lekcja. Masz okazję. Na co czekasz?
Zamknij się!
Toczyłem w myślach walkę z moim sumieniem. Ono chce mnie złamać. Nie, nie uda mu się. Wiem, ono mówi prawdę. Ale ja chcę przestać. Z tym walczę już półtora roku. Mam nadzieję, że mi się uda. Jednak o jakiś czas łamię się i... Nie, nie mogę tego rozpamiętywać. Będzie jeszcze gorzej. Ja to wiem.
Świat - bezlitosna przestrzeń. On chce się mnie stąd pozbyć. Nie, nie uda mu się. Prawda?
Muszę mieć nadzieję. Ale nadzieja matką głupich, prawda mamo?
__________________________
Hej :D Jest pierwszy rozdział. Nic się w nim nie dzieje, ale można przypuszczać, że tak raczej będzie. Jest dużo przemyśleń Justina i walki z jego sumieniem. Rozdział krótki, następny postaram się dłuższy ;) Normalnym drukiem będę pisać "normalnie", że tak powiem, a kursywą przemyślenia oraz wspomnienia Justina. Nie wiem co tu jeszcze napisać... Aha, będę się przedstawiać jako Dawno zapomniana. To tyle. Papa i do następnego rozdziału :*
Dawno zapomniana